W imię walki o klimat na dobre rozpoczęła się batalia o przyszłość samochodów i całego prywatnego transportu. Czołowi politycy z Brukseli chcą wycofania z obrotu samochodów spalinowych, wprowadzając zakazy sprzedaży nowych pojazdów. Rozpoczyna się też szeroko zakrojona akcja ogłupiania społeczeństw propagandą klimatyzmu wraz z restrykcjami dla posiadaczy aut w dużych miastach. O tym, jak przygotowuje się grunt pod całkowite wywrócenie transportu prywatnego, alarmują organizacje pozarządowe, w tym także SKCh im. Ks. Piotra Skargi.
Projekt przebudowy całego sektora transportowego został w Unii Europejskiej gruntownie przemyślany. Nie ma zatem mowy o postbolszewickim, czyli gwałtownym i opartym o terror wywróceniu porządku społeczno-ekonomicznego. Zamiast tego, przygotowano nowy język komunikowania przyszłych zmian i rozłożono je w czasie na wiele lat. Tym samym, nie mówi się o zakazie posiadania aut spalinowych, lecz o stworzeniu bardziej zrównoważonego, inteligentnego i bezpiecznego systemu transportu prywatnego.
Agenda Unii Europejskiej w sprawie tzw. zrównoważonego rozwoju
Mało tego, rdzeń reformy obudowano innymi, nie budzącymi kontrowersji programami. Całość określa się najczęściej w pięciu filarach, opowiedzianych w taki sposób, by odbiorca uznał, że są to cele wartościowe i wnoszące pozytywną wartość do jego przyszłego życia:
- Elektryfikacja transportu: Unia Europejska promuje przejście na pojazdy elektryczne w celu zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych i ograniczenia zanieczyszczenia powietrza. W ramach programów UE wspierane są inwestycje w infrastrukturę ładowania, rozwój technologii baterii oraz udzielane są ulgi podatkowe i inne zachęty dla użytkowników pojazdów elektrycznych. Nie mówi się przy tym o opresyjnych działaniach wobec właścicieli innych typów pojazdów: kolejne kosztowne normy emisji spalin, które niewiele zmieniają w wynikach emisyjności, a znacząco windują koszt produkcji aut spalinowych. Norma Euro7 jest tak wymagająca i nieracjonalna, że wiele firm motoryzacyjnych zapowiada, że nie będzie produkować pojazdów spełniających tę normę. Do tego nie mówi się o szeregu nowych opłat i podatków, którymi okłada się cały pozostały transport.
- „Mobilność inteligentna”: UE stawia na rozwój systemów inteligentnej mobilności, które wykorzystują nowoczesne technologie, takie jak sztuczna inteligencja, big data, Internet rzeczy itp. Celem jest poprawa przepływu ruchu, zwiększenie bezpieczeństwa drogowego i redukcja zatorów. I tu kolejny szczytny i użyteczny cel przykrywa prawdziwą naturę tych działań, czyli uzyskanie gigantycznej kontroli nad obywatelami poprzez dane dotyczące ich mobilności oraz możliwość odgórnego sterowania – np. poprzez wyłączenie elektronicznego zapłonu wszystkich aut elektrycznych, jeśli władza uzna, że dla bezpieczeństwa ludzi lepiej będzie, by przez jakiś czas nie korzystali z samochodów.
- Dzielenie się pojazdami: Unia Europejska promuje rozwój usług udostępniania pojazdów, takich jak samochody współdzielone, rowery miejskie czy skutery elektryczne. Mówiąc o elastyczności korzystania z transportu i rzekomej redukcji zanieczyszczeń powietrza, przykrywa się faktyczne drugie dno tego filaru: wywłaszczenie ludzi z własności prywatnej poprzez odejście od posiadania aut na rzecz najmu krótkoterminowego i zarazem ekonomiczne ograniczenie swobody przemieszczania się – przynajmniej dla najgorzej sytuowanych osób. Przecież koszt przemieszczania się autem z car sharingu jest dużo wyższy niż własnym pojazdem, a zasięgów hulajnogowych w żadnej mierze nie można porównywać z samochodami.
- Zrównoważony transport miejski: UE koncentruje się na poprawie transportu publicznego w miastach, aby zachęcić ludzi do rezygnacji z samochodów na rzecz bardziej ekologicznych opcji. Programy UE obejmują inwestycje w infrastrukturę transportu publicznego, poprawę dostępności dla osób niepełnosprawnych, rozwój systemów rowerowych i pieszych oraz promocję transportu zbiorowego jako atrakcyjnej alternatywy dla samochodu. Pod tymi hasłami kryje się zamykanie dla samochodów lub zwężanie ulic, stopniowe ograniczanie liczby miejsc parkingowych w miastach, a także dyskryminowanie większości kierowców na rzecz uprzywilejowanej mniejszości w transporcie zbiorowym poprzez tzw. buspasy, strefy ograniczonego ruchu i tzw. strefy czystego transportu.
- Poprawa bezpieczeństwa drogowego: Unia Europejska dąży do zmniejszenia liczby wypadków drogowych i poprawy bezpieczeństwa na drogach. To najmniej kontrowersyjny filar, który ma osłodzić dociekanie istoty czterech pozostałych. Oczywiście, poprawa bezpieczeństwa na drogach może odbywać się (i do tej pory odbywała się) bez udziału urzędników z Brukseli, ale któż nie sięgnąłby po tak szczytny cel dla przykrycia innych, faktycznych zamiarów?
Wobec powyższych projektów coraz częściej dochodzi do zjawisk oporu społecznego. Buntują się nie tylko mieszkańcy dużych miast, ale często zwykli obywatele, którzy nie są przywiązani do korzystania z samochodów. Widzą oni pierwsze efekty zmian na ulicach swoich miejscowości w postaci coraz większych korków i zarazem coraz wyższych kosztów transportu – bez względu na to, czy mówimy o skokowo drożejących samochodach, czy też o nieefektywnym i kosztochłonnym transporcie zbiorowym.
Działania społeczne SKCh im. Ks. Piotra Skargi przeciwko ekorewolucji transportowej
Pośród tego typu aktywności społecznych, które agregują niezadowolenie mieszkańców, można wymienić inicjatywę Stowarzyszenia im. Ks. Piotra Skargi: „Nie oddamy aut”. To odpowiedź na próby odgórnego regulowania rynku pojazdów, któremu przyświeca jeden cel – likwidacji pojazdów spalinowych. I to za wszelką cenę. Wydaje się, że urzędników nie obchodzi to, że obywatele mają ponieść gigantyczne koszty transformacji. Podobnie nie obchodzi ich to jak realizowane będą dostawy czy transport indywidualny. Eurokraci przecież nie zginą. Dla nich drogie auta to pestka. Tymczasem w praktyce ograniczenia dla pojazdów spowodują olbrzymie perturbacje.
Jeśli bowiem nowe auta będą drogie, podrożeją towary i usługi. A jeśli potrzebne będą dopłaty do zakupu nowych aut, to przecież będą musieli na nie zrucić się podatnicy. To droga do gospodarczej zapaści. Dlatego SKCh im. Ks. Piotra Skargi już w 2022 r. zareagowało i przeciwstawiło się tym trendom. Najpierw powstała petycja skierowana przeciwko dalekosiężnym (połowa lat 30.) planom wyrugowania wszystkich aut spalinowych. Pod hasłem „Nie oddamy aut” podpisało się już ponad 60 tys. osób.
Do protestów przyłączają się kolejni – czy obronią auta spalinowe?
Niedługo potem powstała petycja przeciwko średnioterminowym działaniom rewolucyjnej agendy transportowej, które mają poprzedzić główny atak na transport prywatny i niejako oswoić mieszkańców z tą perspektywą. Mowa o kampanii wymierzonej w tzw. strefy czystego transportu. Pod hasłem „Nie oddamy miasta”, skierowanym do władz Krakowa (pierwsze polskie miasto z tzw. strefą czystego transportu) zaczęły protestować organizacje takie jak wspomniane SKCh im. Ks. Piotra Skargi, Stowarzyszenie Polonia Christiana, Małopolski Bunt, Watahy Głosu Obywatelskiego i Ruch 16 Postulatów.
Na początku 2023 r. powstała kolejna petycja: NieOddamyAut.pl/Strefy-Czystego-Transportu. Jest to list protestacyjny, skierowany do prezydentów miast, które chcą pójść śladem Krakowa. Przeciwko „strefom czystego transportu” w Warszawie, Wrocławiu i Rzeszowie protestuje już blisko 4 tys. osób. Na kanwie tych działań, powstał także oddolny ruch społeczny „Nie oddamy miasta”, który chce reprezentować mieszkańców bezpośrednio pokrzywdzonych wdrożeniem „stref”.
Warto śledzić co dzieje się w waszych miastach. Może już wasze auta zostały zakazane? Warto słuchać głosu działaczy społecznych ze wspomnianych organizacji, którzy sprawnie wyłapują wszelkie antysamochodowe zapędy urzędników i starają się mobilizować opór przeciwko nim.
Przeczytaj także: